Większość osób patrzy na zdjęcie i widzi:
Cały proces powstania zdjęcia (pomijając zakup sprzętu) zaczyna się dla mnie gdy wieczorem leżę na kanapie przed TV i myślę co będę robić jutro. Gdy myśli prowadzą na Kopce mózg podpowiada aby iść podłączyć baterię do ładowarki, bo przecież zapomnę. Niechcemiś wygrywa i idę spać zapominając. Bateria trafia do ładowarki ostatecznie na 30 minut. Potem należy spakować aparat, jakoś wpakować to na rower i pojechać te niecałe 10km pod górkę. Gdy w końcu jestem na miejscu idę na padok, przez bagno, przeciskam się między 30 końmi. Potem Paulina idzie do konia, ja muszę się między 30 końmi przemieścić z lustrzanką, modląc się aby się nie utopić. Zwracając uwagę na światło, kadr i wszystkie inne czynniki. Gdy jedno z 30 zdjęć uznaję za ładne, modelce oczywiście się nie podoba. Powtórka. Gdy w końcu coś mam - kończymy. Zbieram sprzęt, pakuję do torby i wracam do domu. Tu kończy się przyjemniejsza część.
Zdjęcia trzeba przegrać, przejrzeć, pousuwać, obrobić :) Po każdej sesji powtarzam każdemu: męczyć mnie tak długo, aż wyślę obrobione. I siadam wieczorem przed komputerem, wszystkie te czynności wykonuję i zaczynam się załamywać. Nic nie jest tak jak chciałam. I tu zazwyczaj się poddaje. Wysyłam te kilka pstryków i zapominam. Zapominam, ale tylko na jakieś 6 godzin. Około 2 w nocy przychodzi wena. Tak zmienna wena. Raz jest, a raz jej nie ma. I zazwyczaj wtedy powstaje większość tego obróbek :)
I chociaż za każdym razem powtarzam sobie, że nigdy więcej, wiem, że za tydzień, jak co weekend - Powtórka! Po coś się w końcu przez ponad pół godziny tworzyło blendę z foli aluminiowej :P trzeba zrobić z niej użytek :)
Po co mi to wszystko? Nie wiem. Co w fotografii jest co daje siłę do działania? Nie wiem. Dlaczego to robię? Nie wiem :)
Czemu piszę ten post? Nie wiem... Może z nudy (ha - jeszcze lekcje nieodrobione, a tu 24), może z braku innych pomysłów :P
A o tym, że post ten jest bez sensu to wiem :D ale co tam - poczytajcie sobie i zmarnujcie kilka minut swego cennego czasu/życia ;)
Oj wena, wena... Bez niej nic by nie powstało xD
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, że o takiej porze potrafisz obrabiać zdjęcia :D