niedziela, 22 listopada 2015

Jesiennie znów szaro

Uprzedzam, że będą ponuraski ;)

Co roku nieubłaganie przychodzi czas, gdy na drzewach nie ma liści, słońce rzadko wygląda zza chmur, jest zimno, wilgotno i deszczowo. Słońce zachodzi o 16, a wieczory są długie i ponure.

Bardzo nie lubię tego czasu. Jest nudno i ponuro. Nic się mi nie chce. Sesje specjalnie nie wychodzą, bo są ponure. Wychodzić z domu mi się nie chce, uczyć też, ale czasem trzeba. Ostatnie dwa tygodnie spędziłam właśnie przed książkami. Robią setki zadać, przeglądając wszystkie możliwe pytania jakie kiedykolwiek były. Był ambitny plan na olimpiadę z fizyki. I szlak go trafił. Bo może o ile uczyłam się rozwiązywać zadania to czytać w myślach autorów zadać nie. I jakbym to ja - no bo ja tak zawsze - obwiniam wyłącznie siebie.

Mimo, że w każdy weekend jestem w stajni od miesiąca nie jeździłam (i teraz ten uśmiech pewnych ludzi "a nie mówiliśmy, że tak będzie?") Z psami nie robię nic, bo po prostu nie mam ochoty - zmuszanie się nie ma sensu, bo nic z tego nigdy potem nie wychodzi. Tylko czasem w weekend można pośmiać się i zrobić coś szalonego. Ale ogólnie to siedzę sama od niedzieli do czwartku w domu, przed komputerem i telefonem. Taka pora. Tak bardzo NIE LUBIĘ PÓŹNEJ JESIENI!!!

No dobra. Koniec tego marudzenia. Pare tych sesji ostatnio było ;)

Jeszcze w październiku chcieliśmy się wybrać na jesienną sesję. Wszystko perfekcyjnie zaplanowane. No może poza jednym - poza sprawdzeniem, że słońce zachodzi troszkę wcześniej niż przed zmianą czasu :'D

Przedstawiam najbardziej zaszumione zdjęcia :D




Byłam w Częstochowie, w Lambadzie :) Fotografowałam Martę i jej konie Luzaka i Dukata (Siwego <3 )








Na Podlesiu, gdy jeszcze liście były kolorowe sesja z Ranatą i Atutem :D




Z Podlesia wieczorem, w pechowy piątek 13-go wybraliśmy się na przejazd w Jawornicy. Robiłam zdjęcia Paulinie i Patrykowi.


Byłam też w Lisowie u Moniki :D poszłyśmy na pola, zimno było ale żyjemy :) moje ręce bez rękawiczek jakoś przetrwały 5km jazdy rowerem do domu. Moja lampka w rowerze najlepiej wiedziała kiedy się popsuć. Z telefonem jakoś przez pola z duszą na ramieniu wróciłam do domu :D Ale myślę, że było watro :D




 I jeszcze coś - wspominki z listopada 2014 :D
Dużo się zmieniło. Zmieniłam się ja, ludzie, zwierzęta.










Dziękuję za wszystkie te chwile! Dzięki Wam wiem, że się nie pomylę! :D

(cisza ale ja cały czas myślę z zbieram hajsy na nowe dziecko!)

1 komentarz:

  1. Cudowne zdjęcia ❤
    Pogoda za oknem nie przekonuje do wyjścia na zewnątrz ale zdarzają się chwile, że wyjdzie piękne słonko. Z twoich zdjęć jakie zamieszczasz na blogu widzę, że potrafisz bardzo dobrze uchwycić te chwile. Twoje sesje zdjęciowe z udziałem koni są cudowne i sama bardzo bym chciała mieć podobne zdjęcia. Szkoda tylko że mieszkamy trochę daleko od siebie. Niby to samo województwo a jednak :/
    Czekam na kolejne posty ze zdjęciami ❤
    Udanego tygodnia i więcej słonka na niebie :)

    OdpowiedzUsuń